czwartek, grudnia 08, 2011

Przełom

Przełom? Nie widzę. Kolorowy październik ustąpił, prawda, listopad ogołocił z resztek koloru i wtłoczył mnie zdezorientowanego, bezradnego w grudniową mglistość i śliskość tężejącego kryzysu. Nie tylko Europejskiego, globalnie Planetarnego, ale także mojego, osobistego.
Październik
Wielu ostatnio odeszło. Sięgnąłem po Słowackiego. Między innymi Hanuszkiewicz, odchodząc, przypomniał mi Słowackiego (ale nie tylko on, czytam właśnie Rymkiewicza Pytanie Słowackiego o Godzinę). W tych dniach przeczytałem Kordiana, Balladynę, Beniowskiego... i pomyślałem, czy to możliwe? Słowacki wciąż żyje? Taki on dzisiejszy, współczesny, taki nasz i nowoczesny?!

Dla tych co nie wierzą, przepisałem i tu wkleiłem kawałek Beniowskiego (Pieśń I). Zrobiłem to ręcznie, jeśli się gdzie pomyliłem, wybaczcie, zmieniłem tylko cztery, może pięć słówek. Robię to dla Was, aby zachęcić do czytania naszych romantycznych wieszczów, a już szczególnie Słowackiego. Czytajcie koniecznie!

***
... Kolego,
Byłeś w Namiocie tym, gdzie pisudzieci
Są barankami?... Pasą się - i strzegą
Psów; i tym żyją, co ząb ich uchwyci
Na Tuska pięcie. Stęchlizna niczego!
Pełna wężowych ślin, pajęczych nici
I krwi zepsutej - bajeczna kraina,
Co za forsę - czyją? - truć nas zaczyna.

O Polsko! jeśli ty masz zostać młodą
I taką jak ta być, co dzisiaj żyje,
I być ochrzczona tą przeklętą wodą,
Której pies nie chce, wąż nawet nie pije;
Jeśli masz z twoją rycerską urodą
Iść między ludy jak wąż, co się wije;
Jeśli masz pokryć się posępnym Mrokiem:
Zostań, czym jesteś - jasnych ludzi Okiem!
***

Brak komentarzy: