wtorek, września 11, 2012

"Moja kampania wrześniowa"

Jest wrzesień. Babie lato. Są wrześniowe wspomnienia. Różne wspomnienia, także te dotyczące wydarzeń, które na czynach człowieka kładą się cieniem hańby. Ale przecież nawet wydarzenia z piekła rodem, obfitują nieraz w szczegóły, które do wyobrażeń piekła ni jak nie pasują.

Dlatego sugeruję aby zainteresować się
wrześniowymi wspomnieniami admirała Ludwika Janczyszyna, które publikuję na stronach chatabruna.eu. Jest to moja rozmowa z admirałem z lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Jest o tym, jak niepełnoletni Strzelczyk zgłosił się na ochotnika do obrony kraju przed agresją z zachodu i wschodu i czym się ta jego wojenna wyprawa skończyła. Zacytuję fragment:

"Gdy posterunek policji w Kranem się zwijał , --- a zaczął się zwijać, proszę ciebie, jakieś nie całe dwa tygodnie po wybuchu wojny. Może tydzień po wybuchu wojny. Wszyscy policjanci przenosili się do Skałatu. I wtedy my też, strzelcy i strzelczyki, poszliśmy z nimi. Jako ci, którzy do tej pory wzmacniali potencjał ochronny w Krasnem. Rozumiesz? I tam, w Skałacie, dobrze to pamiętam, wstąpiło nas czterech, może pięciu, do batalionu kopu. Dali nam normalne mundury. A wróciłem z tej wojny tylko w butach kazionnych i w wojskowej koszuli. Najlepszy mój garnitur, jaki wówczas miałem, zostawiłem gdzieś po drodze."
slide71

Brak komentarzy: