Praca ze zwierzakami na planie filmowym może przysparzać kłopotów nie mniej, niż praca z ludźmi, może jednak dać znacznie więcej przyjemności i satysfakcji gdy już się pokona wstępne problemy, wynikające choćby z trudności wzajemnego porozumiewania się.
Pies który nosił imię Ugryź, jest bohaterem filmu Władysława Ślesickiego, pod ekranowym tytułem Wśród Ludzi. Dawne to czasy. Dla mnie ten film był bardzo ważnym krokiem w moim zawodowym życiu operatora obrazu filmowego. Ledwie skończyłem wydział operatorski Instytutu Filmowego w Moskwie, rok 1959, już wczesną jesienią tego roku zrealizowałem wspólnie z reżyserem Jerzym Ziarnikiem dwa filmy dokumentalne o tematyce społecznej (problemy alkoholizmu i dramatyczne życie dzieci rodzin z tzw. marginesu), i wkrótce spotkało mnie to wyróżnienie. Bo propozycja Władka Ślesickiego realizacji zdjęć do filmu o bezdomnym psie, była oczywistym wyróżnieniem dla młodego operatora na dorobku. Film był przedsięwzięciem trudnym technicznie, organizacyjnie i artystycznie. A na dodatek, dla reżysera i autora scenariusza, Władka Ślesickiego, film o bezdomnym psie miał być swego rodzaju metaforą życia człowieka w warunkach realnego socjalizmu. Ostatecznie praca i wysiłek reżysera i operatora, wsparte doskonałym aktorstwem pieska Ugryzia, zaowocowały całkiem niezłym filmem, jeśli oficjalna komisja kolaudacyjna (kontrolowana przez "czynnik" partyjny) uznała, że film o piesku daje zbyt czarny obraz życia w socjalistycznej Polsce i posłała film na półkę.

Bywa jednak, że dobre rzeczy nie giną ot tak sobie, film z Ugryziem w roli głównej też zdjęto z półki, najpierw częściowo i nieoficjalnie, a po latach definitywnie. Dzięki energicznym staraniom kierownictwa artystycznego Wytwórni Filmów Dokumentalnych z ulicy Chełmskiej w Warszawie, w której film został wyprodukowany, oraz dzięki wstawiennictwu takiego autorytetu, jak John Grierson, zwany ojcem brytyjskiego filmu dokumentalnego, najpierw
Wśród Ludzi wysłano na festiwal w Oberhausen, gdzie zdobył honorową nagrodę, później też na inne festiwale wysyłano, chociaż na ekrany kin krajowych bardzo długo nie puszczano.
Jestem przekonany, że wspaniały pies Ugryź swoją prawdziwą, niezakłamaną aktorską sztuką znacznie się przyczynił do ostatecznego sukcesu tego filmu. Autorzy mogli czuć się zadowoleni, pomimo, że "półkowanie" filmu w praktyce oznaczało pozbawienie realizatorów należnego wynagrodzenia. Pieniędzy, na które uczciwie zapracowaliśmy, nigdy już nie dostaliśmy. Tę prozaiczną stronę sprawy do dnia dzisiejszego wynagradza mi wspomnienie i fotografia bohaterskiego pieska o imieniu Ugryź. Na ten temat można znaleźć dodatkowe informacje na stronie
chatabruna